środa, 4 maja 2016

one month

Dokładnie miesiąc temu o tej porze wylądowałam w Nowym Jorku! Już minął miesiąc, serio? To prawda że czas leci tutaj cholernie szybko i ani się obejrzę a będę wracać już do Polski. Pierwsze zderzenie z nową kulturą już za mną co nie zmienia faktu że każdego dnia uczę się czegoś nowego o życiu w USA. W większości są to rzeczy które znam z filmów dzięki czemu wydają się tak znajome.
Dzieci mnie całkowicie zaakceptowały a mała A. już nie płacze każdego ranka że chce do taty. Fakt że czasami jest małym szatanem, który chce postawić na swoim a ja mam ją ochotę oddać komuś obcemu, to wynagradza mi to co drugi dzień dialogiem :
A : „Are you my friend?”
Me: “Of course I am”
A : “Ok, You are my new Au Pair”
Me : “Yes”
A : “Ok I love You Kasia”

Przyszłe Au Pair, nie wierzcie bezgranicznie folderom które podsuwają Wam agencje. Ten rok nie będzie całkowicie idealny i nie raz będziecie miały ochotę z rykiem uciec z domu w którym mieszkają małe szatany, nie raz zadacie sobie pytanie „Czemu do cholery zostawiłam swoje życie w Polsce żeby podcierać tyłek obcemu dziecku” lub traficie do rodziny w której będziecie musiały pilnować pralki w trakcie prania , bo może wybuchnąć (jedna z wielu irracjonalnych historii o host rodzinach z grupy dla Polskich Au Pair w USA), a przez różnicę czasu nie będziecie w stanie porozmawiać z bliskimi w trudnej chwili. Musicie się też przygotować na bycie 3 rodzicem, kiedy to HM spyta się Was jaki rodzaj mięsa powinna zamówić dla swojego dziecka w restauracji.  I mimo że ja to wszystko wiedziałam, i mimo że trafiłam na jak do tej pory na prawdę perfect match to po pierwszych 3 tygodniach dopadł mnie kryzysowy dzień, kiedy to się poryczałam i miałam ochotę spakować się i wracać do Polski. Na szczęście to był jednorazowy przypadek, i nie nie mam żadnego homesick. I na szczęście ile minusów tyle samo plusów w tym programie, także nie planuję kolejnych takich dni, tylko zaczynam planować podróże.

Po pierwszym miesiącu mogę na pewno stwierdzić że bez problemu poruszam się po domu, i wiem jaki kubek w danym momencie potrzebuje moje dziecko co jest bardzo istotne. Wiem że jej żyrafa nigdy nie może opuścić domu bo jeśli jakimś cudem zaginie, moje dziecko postawi całe US na nogi. Nie używając GPS dojadę na karate, my gym, playground i do wszystkich istotnych sklepów. Za to z GPSem ruszyłam już w pierwszą dłuższą trasę do Baltimore (50mil), a w sobotę ruszam do Pennsylvanii (200mil).  I chociaż nikomu o tym nie wspominałam przed wyjazdem (moja duma na to nie pozwalała) to cholernie obawiałam się jazdy samochodem w Stanach, bardziej niż tego że nie poradzę sobie z angielskim. Inne znaki, inne zwyczaje, milion znaków „STOP”.. Za to teraz mogę śmiało stwierdzić że kocham prowadzić nie tylko w Polsce, ale i w US!
Myślę że niedługo zrobię małą listę rzeczy które nadal mnie zadziwiają w stanach i będę ją regularnie uzupełniać.


I wciąż każdego dnia przechodzi mi myśl „O to wygląda jak z amerykańskiego filmu” i wtedy sobie przypominam że ja naprawdę jestem w US !

* Niestety A. obudziła się zbyt szybko i nie udało mi się wrzucić wpisu w porze mojego lądowania. Dodatkowo S. po raz pierwszy od mojego przylotu przytulił się dzisiaj do mnie z 10 razy i powiedział "I love You", i staram się wierzyć że to wcale nie dlatego że wdał się w szkole w bójkę i czekała go poważna rozmowa z tatą po powrocie z pracy. 

coś dzięki czemu czuję się prawie jak w domu
Sowa w parku koło domu, na wysokości kolan? Tylko w stanach!


Baltiomore

Baltimore
Baltimore
Baltimore
Baltimore

Alexandria
Mazury? nie to tylko Alexandria

Alexandria
Alexandria
Alexandria
American Museum of  Natural History
Pierwsze ruskie pierogi w US, które bardzo wszystkim smakowały!