Dokładnie miesiąc
temu o tej porze wylądowałam w Nowym Jorku! Już minął miesiąc, serio? To prawda
że czas leci tutaj cholernie szybko i ani się obejrzę a będę wracać już do
Polski. Pierwsze zderzenie z nową kulturą już za mną co nie zmienia faktu że
każdego dnia uczę się czegoś nowego o życiu w USA. W większości są to rzeczy
które znam z filmów dzięki czemu wydają się tak znajome.
Dzieci mnie
całkowicie zaakceptowały a mała A. już nie płacze każdego ranka że chce do taty.
Fakt że czasami jest małym szatanem, który chce postawić na swoim a ja mam ją
ochotę oddać komuś obcemu, to wynagradza mi to co drugi dzień dialogiem :
A : „Are you my friend?”
Me: “Of course I am”
A : “Ok, You are my new Au Pair”
Me : “Yes”
A : “Ok I love You Kasia”
Przyszłe Au Pair, nie
wierzcie bezgranicznie folderom które podsuwają Wam agencje. Ten rok nie będzie
całkowicie idealny i nie raz będziecie miały ochotę z rykiem uciec z domu w
którym mieszkają małe szatany, nie raz zadacie sobie pytanie „Czemu do cholery
zostawiłam swoje życie w Polsce żeby podcierać tyłek obcemu dziecku” lub
traficie do rodziny w której będziecie musiały pilnować pralki w trakcie prania
, bo może wybuchnąć (jedna z wielu irracjonalnych historii o host rodzinach z
grupy dla Polskich Au Pair w USA), a przez różnicę czasu nie będziecie w stanie
porozmawiać z bliskimi w trudnej chwili. Musicie się też przygotować na bycie 3
rodzicem, kiedy to HM spyta się Was jaki rodzaj mięsa powinna zamówić dla
swojego dziecka w restauracji. I mimo że
ja to wszystko wiedziałam, i mimo że trafiłam na jak do tej pory na prawdę
perfect match to po pierwszych 3 tygodniach dopadł mnie kryzysowy dzień, kiedy
to się poryczałam i miałam ochotę spakować się i wracać do Polski. Na szczęście
to był jednorazowy przypadek, i nie nie mam żadnego homesick. I na szczęście
ile minusów tyle samo plusów w tym programie, także nie planuję kolejnych
takich dni, tylko zaczynam planować podróże.
Po pierwszym miesiącu
mogę na pewno stwierdzić że bez problemu poruszam się po domu, i wiem jaki
kubek w danym momencie potrzebuje moje dziecko co jest bardzo istotne. Wiem że
jej żyrafa nigdy nie może opuścić domu bo jeśli jakimś cudem zaginie, moje
dziecko postawi całe US na nogi. Nie używając GPS dojadę na karate, my gym, playground
i do wszystkich istotnych sklepów. Za to z GPSem ruszyłam już w pierwszą
dłuższą trasę do Baltimore (50mil), a w sobotę ruszam do Pennsylvanii
(200mil). I chociaż nikomu o tym nie
wspominałam przed wyjazdem (moja duma na to nie pozwalała) to cholernie
obawiałam się jazdy samochodem w Stanach, bardziej niż tego że nie poradzę
sobie z angielskim. Inne znaki, inne zwyczaje, milion znaków „STOP”.. Za to
teraz mogę śmiało stwierdzić że kocham prowadzić nie tylko w Polsce, ale i w
US!
Myślę że niedługo
zrobię małą listę rzeczy które nadal mnie zadziwiają w stanach i będę ją
regularnie uzupełniać.
I wciąż każdego dnia
przechodzi mi myśl „O to wygląda jak z amerykańskiego filmu” i wtedy sobie
przypominam że ja naprawdę jestem w US !
* Niestety A. obudziła się zbyt szybko i nie udało mi się wrzucić wpisu w porze mojego lądowania. Dodatkowo S. po raz pierwszy od mojego przylotu przytulił się dzisiaj do mnie z 10 razy i powiedział "I love You", i staram się wierzyć że to wcale nie dlatego że wdał się w szkole w bójkę i czekała go poważna rozmowa z tatą po powrocie z pracy.
 |
coś dzięki czemu czuję się prawie jak w domu |
 |
Sowa w parku koło domu, na wysokości kolan? Tylko w stanach! |
 |
Baltiomore |
 |
Baltimore |
 |
Baltimore |
 |
Baltimore |
 |
Baltimore |
 |
Alexandria |
 |
Mazury? nie to tylko Alexandria |
 |
Alexandria |
 |
Alexandria |
 |
Alexandria |
 |
American Museum of Natural History |
 |
Pierwsze ruskie pierogi w US, które bardzo wszystkim smakowały! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz