Czytając mój ostatni depresyjny wpis można by pomyśleć że teraz skaczę z radości że już za trzy miesiące wrócę do Polski. Nic bardziej mylnego. Za każdym razem gdy sobie o tym przypomnę chce mi się ryczeć. Mam zostawić tych ludzi, te miejsca, te wspomnienia żeby wrócić i słuchać o tym jak to mi się w dupie poprzewracało bo byłam w Ameryce, jak to w sumie mój angielski się nie poprawił a przecież byłam w Ameryce, i żebym wreszcie wróciła na ziemię bo to już nie Ameryka. Nikt kto to nie spędził takiego roku nie jest w stanie tego zrozumieć..
I've got my ticket for the long way 'round
niedziela, 8 stycznia 2017
poniedziałek, 3 października 2016
6 miesięcy i 11 stanów póżniej..
6 miesięcy i 11 stanów później, tylko kiedy to minęło? Rok temu o tej porze nawet nie myślałam o tym wyjeździe a wszystko potoczyło się w ekspresowym tempie.
Ostatni wpis wrzuciłam gdy minął
miesiąc od mojego przylotu i nie mogłam się nadziwić jak szybko to zleciało.
Śmieszne, bo teraz mija pół roku i tym bardziej nie mam pojęcia gdzie to
minęło. Dobrze wiedziałam że nie jestem typem osoby która zrobi karierę
blogową, chociaż wiem że mam jedną fankę która wciąż czeka na mój debiut na
youtube. Tak Wójcikowa to ty! Kopnął Cię ten zaszczyt (zapewne przez to samo
imię i nazwisko co moje) i wspomnę o Tobie bo mimo że po orientation wywiało
Cię do Chicago, to właśnie Ty jesteś
osobą dzięki której wiem że tu nie zwariuję. Przez te pół roku wiedziałam że
mogę do Ciebie zawsze zadzwonić i poryczeć się kiedy się pieprzyło a ja
potrzebowałam rozmów, poradzić się, wypić butelkę wina na skypie lub ponarzekać
na życie au pair, bo nikt inny tego nie zrozumie lepiej niż inna au pair. Nie
raz dałaś mi kopa w dupę, to z Tobą postawiłam pierwsze kroki w USA i mimo że
panikara z Ciebie trochę to cieszę się że to na Ciebie trafiłam!
Tak więc 6 miesięcy życia w USA
minęło, czy było kolorowo i idealnie jak to sobie zawsze wyobrażałam? Ciężko
ocenić, bo gdy trafiasz na prawdziwy perfect match jak w moim przypadku to tak naprawdę
nie ma się czym przejmować. Ale czy na pewno? Zależy jaką osobą jesteś, myślę
że osoby które przyjeżdżają jako au pair dzielą się na trzy grupy :
A – „Nienawidzę Polski, za mało
zarabiamy, Polska jest taka zacofana, szukam sposobu na zieloną kartę”
B – „Boże jak ja wytrzymam bez
mojego psa cały rok” – cały rok homesick
C – „Jadę zwiedzić i spełnić
marzenia, zobaczymy co dalej”
Ja należę do tej ostatniej grupy.
Przyjechałam, zwiedzam, spełniam marzenia, jaram się nowościami ale wiem że
wracam do Polski za pół roku. Wiedziałam to od początku. I nie dlatego że się
zawiodłam, nie wracam też dla kogoś , bo ludzie w Twoim życiu pojawiają się
równie szybko jak i znikają. Wracam bo to już mój drugi wyjazd za granicę do
pracy który uświadomił mi że po prostu mimo wszystko najlepiej czuję się w
Polsce. Nie wyobrażam sobie mieszkać tysiące kilometrów od mojej rodziny. Wiem
że przede mną jeszcze pół roku, ale patrząc na to jak teraz szybko zleciało
wiem że muszę sobie dobrze zorganizować czas żeby nic nie przegapić.
Jak minęło mi pół roku? Były
chwile ciężkie, gdy czułam się jak 24 letnia matka dwójki dzieci na co stanowczo
nie jestem gotowa. Tak rok bycia au pair jest chyba najlepszą antykoncepcją. Kocham
swoje dzieciaki najbardziej w moje dni wolne, kiedy wiem że w każdej chwili
mogę wyjść z domu. Bo kiedy pieprzy Ci się w życiu i nie jesteś w stanie rano
wyjść z łóżka , zgadnij co? Tak dokładnie, au pair musi wstać i z uśmiechem
przywitać dzieciaki i spędzić z nimi kolejne 10 godzin. Poza tym jak prawie
każda au pair przez większość czasu jestem #aupoor. Po całym dniu pracy zakupy
są najlepszą rozrywką. Poznałam też mnóstwo ludzi z najróżniejszych zakątków
świata, ale cieszę się że od samego początku mam obok siebie te kilka osób na
które wiem że zawsze mogę liczyć. Dzięki temu wiem że po powrocie moje pierwsze
podróże będą w kierunku Hiszpanii i Francji. Mam możliwość poznać kulturę
żydowską i obchodzić razem z nimi ich święta. Poznała siostrę mojego dziadka
która od 50 lat mieszka w USA i wcześniej nie miałam okazji się z nią spotkać. Mam
możliwość ukończenia kursów na jednym z bardziej znanych Uniwersytetów w USA
(Georgetown University – i nie chodzi o to że się chwalę bo tak naprawdę każda
Au Pair może wybrać kurs na tej uczelni, więc to może nie żadne osiągnięcie.
Ale dla mnie to jednak coś, to w końcu amerykański uniwerek i przepiękny
campus.) Co jeszcze? Na pewno się zmieniłam i na pewno się jeszcze zmienię.
Ale
najważniejsze to podróże..
W 6 miesięcy udało mi się
odwiedzić stany : Pennsylvania, South Carolina, North Carolina, New York, New
Jersey, Virginia, California, Arizona, Nevada, District of Columbia i oczywiście stan w którym mieszkam Maryland.
Każdy stan jest inny i każdy ma w sobie to coś, bardzo to dziwne ale naprawdę w
każdym ze stanów coś mnie urzekło. Jednak moje serce zostało w Californii, a dokładniej
w San Diego i po części w San Francisco. Dokładnie tak, spełniłam swoje
największe marzenie którym był road trip po Californii! A dodatkowo spędziłam
tam swoje 25 urodziny, co było
najlepszym prezentem ode mnie dla mnie.
Las Vegas > Antelope Canyon > Grand
Canyon > Palm Springs > San Diego > Laguna Beach > Los Angeles >
Santa Monica > Malibu > Big Sur > Santa Cruz > San Jose > San
Francisco
Na prawdę nigdy nie pomyślałabym
że będę miała taką możliwość, to było tak odległe marzenie.. Zakochałam się w
San Diego i San Francisco, zawiodłam się na Los Angeles, mogłabym spędzić całe
wakacje imprezując w Las Vegas i Santa Monica na kultowej Venice Beach! Gdy oglądam
zdjęcia to nadal nie wierzę że tam byłam.. Będzie więcej to na pewno, póki co w
przyszły weekend Chicago, potem świąteczny New York.. Zobaczymy jeszcze gdzie
mnie poniesie na święta, które domyślam się że nie będą łatwe dla mnie.
Czy jestem tu szczęśliwa? Są dni
kiedy mam ochotę się spakować i wrócić do Polski, mieszkanie w domu w którym
pracujesz siada na psychikę i po pewnym czasie i w pewnym wieku ma się tego po
prostu dosyć. I prawie codziennie zadaje sobie pytanie czy jestem szczęśliwa i
generalnie mogłabym bez zastanowienia powiedzieć że tak, ale jednak wciąż
czegoś brakuje..
środa, 4 maja 2016
one month
Dokładnie miesiąc
temu o tej porze wylądowałam w Nowym Jorku! Już minął miesiąc, serio? To prawda
że czas leci tutaj cholernie szybko i ani się obejrzę a będę wracać już do
Polski. Pierwsze zderzenie z nową kulturą już za mną co nie zmienia faktu że
każdego dnia uczę się czegoś nowego o życiu w USA. W większości są to rzeczy
które znam z filmów dzięki czemu wydają się tak znajome.
Dzieci mnie
całkowicie zaakceptowały a mała A. już nie płacze każdego ranka że chce do taty.
Fakt że czasami jest małym szatanem, który chce postawić na swoim a ja mam ją
ochotę oddać komuś obcemu, to wynagradza mi to co drugi dzień dialogiem :
A : „Are you my friend?”
Me: “Of course I am”
A : “Ok, You are my new Au Pair”
Me : “Yes”
A : “Ok I love You Kasia”
Przyszłe Au Pair, nie
wierzcie bezgranicznie folderom które podsuwają Wam agencje. Ten rok nie będzie
całkowicie idealny i nie raz będziecie miały ochotę z rykiem uciec z domu w
którym mieszkają małe szatany, nie raz zadacie sobie pytanie „Czemu do cholery
zostawiłam swoje życie w Polsce żeby podcierać tyłek obcemu dziecku” lub
traficie do rodziny w której będziecie musiały pilnować pralki w trakcie prania
, bo może wybuchnąć (jedna z wielu irracjonalnych historii o host rodzinach z
grupy dla Polskich Au Pair w USA), a przez różnicę czasu nie będziecie w stanie
porozmawiać z bliskimi w trudnej chwili. Musicie się też przygotować na bycie 3
rodzicem, kiedy to HM spyta się Was jaki rodzaj mięsa powinna zamówić dla
swojego dziecka w restauracji. I mimo że
ja to wszystko wiedziałam, i mimo że trafiłam na jak do tej pory na prawdę
perfect match to po pierwszych 3 tygodniach dopadł mnie kryzysowy dzień, kiedy
to się poryczałam i miałam ochotę spakować się i wracać do Polski. Na szczęście
to był jednorazowy przypadek, i nie nie mam żadnego homesick. I na szczęście
ile minusów tyle samo plusów w tym programie, także nie planuję kolejnych
takich dni, tylko zaczynam planować podróże.
Po pierwszym miesiącu
mogę na pewno stwierdzić że bez problemu poruszam się po domu, i wiem jaki
kubek w danym momencie potrzebuje moje dziecko co jest bardzo istotne. Wiem że
jej żyrafa nigdy nie może opuścić domu bo jeśli jakimś cudem zaginie, moje
dziecko postawi całe US na nogi. Nie używając GPS dojadę na karate, my gym, playground
i do wszystkich istotnych sklepów. Za to z GPSem ruszyłam już w pierwszą
dłuższą trasę do Baltimore (50mil), a w sobotę ruszam do Pennsylvanii
(200mil). I chociaż nikomu o tym nie
wspominałam przed wyjazdem (moja duma na to nie pozwalała) to cholernie
obawiałam się jazdy samochodem w Stanach, bardziej niż tego że nie poradzę
sobie z angielskim. Inne znaki, inne zwyczaje, milion znaków „STOP”.. Za to
teraz mogę śmiało stwierdzić że kocham prowadzić nie tylko w Polsce, ale i w
US!
Myślę że niedługo
zrobię małą listę rzeczy które nadal mnie zadziwiają w stanach i będę ją
regularnie uzupełniać.
I wciąż każdego dnia
przechodzi mi myśl „O to wygląda jak z amerykańskiego filmu” i wtedy sobie
przypominam że ja naprawdę jestem w US !
* Niestety A. obudziła się zbyt szybko i nie udało mi się wrzucić wpisu w porze mojego lądowania. Dodatkowo S. po raz pierwszy od mojego przylotu przytulił się dzisiaj do mnie z 10 razy i powiedział "I love You", i staram się wierzyć że to wcale nie dlatego że wdał się w szkole w bójkę i czekała go poważna rozmowa z tatą po powrocie z pracy.
![]() |
coś dzięki czemu czuję się prawie jak w domu |
![]() |
Sowa w parku koło domu, na wysokości kolan? Tylko w stanach! |
![]() |
Baltiomore |
![]() |
Baltimore |
![]() |
Baltimore |
![]() |
Baltimore |
![]() |
Baltimore |
![]() |
Alexandria |
![]() |
Mazury? nie to tylko Alexandria |
![]() |
Alexandria |
![]() |
Alexandria |
![]() |
Alexandria |
![]() |
American Museum of Natural History |
![]() |
Pierwsze ruskie pierogi w US, które bardzo wszystkim smakowały! |
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
big dream
Jeszcze nie tak dawno kompletowałam dokumenty, potem
odliczałam 100 dni do wylotu, a dzisiaj mija mi dokładnie dwa tygodnie w USA. Dokładnie
dwa tygodnie temu o tej porze kładłam się spać na szkoleniu będąc w pokoju z
całkiem obcą Brazylijką, która okazała się genialną osobą i na szczęście mieszka
15 minut drogi ode mnie. Czas szybko leci, więc ten rok na pewno minie jakby
pstryknąć palcami, dlatego muszę dobrze go wykorzystać.
Training School CC :
Campus piękny, pogoda i jedzenie słabe. Jeśli chodzi o
zajęcia, tragedii nie było może dlatego że trafiła mi się dobra nauczycielka
która wiedziała jak nas rozbudzić i przełamać naszą blokadę angielskiego. I to
właśnie na szkoleniu przekonałam się że mój angielski jest całkiem dobry, w
porównaniu z połową dziewczyn z Francji, Meksyku czy Tajlandii, które ledwie
umiały się przedstawić. Najlepsza część training school? Wycieczka do NY! Central
Park, wjazd na Top of the Rock, Times Square, Rockefeller Center, Empire State
Building, 5th Ave .. Kiedy szłam ulicami NY, kiedy zobaczyłam z takiej
odległości Statuę Wolności, kiedy zobaczyłam widok z Top of the Rock , na prawdę
miałam łzy w oczach. Przez te kilka godzin w tym mieście czułam się jak w filmie,
bo wszystkie te miejsca kojarzyłam z amerykańskich filmów. Nie ma szans opisać
tego uczucia, a żadne ze zdjęć nie odtworzy tego widoku, choćby było zrobione
najlepszym i najdroższym aparatem. Na pewno tam wrócę i to nie raz!
Przyjazd do rodziny :
Rodzina przywitała mnie cudownie, chociaż byłam tak
oszołomiona tym wszystkim że mało pamiętam z pierwszego dnia. Od tygodnia
codziennie dostaję ten sam zestaw pytań : „Czy wszystko ok? Czy potrzebujesz
czego? Czy potrzebujesz czegoś ze sklepu? Czy potrzebujesz czegoś do swojego
pokoju? Czy dobrze się czujesz w swoim pokoju?” . Kocham swoją okolicę, miasto
(Bethesda), dom oddalony o 5 minut drogi samochodem od granicy z Washington DC.
Lepiej trafić nie mogłam i naprawdę polecam każdej Au Pair stan Maryland i
okolice. HF w żaden sposób mnie nie ogranicza i zapewnia wszystko czego
potrzebuję. Dzieci smart boy i silly girl, to idealne określenia dla nich i
póki co nie mam na co narzekać. Taka typowa amerykańska rodzina, no może z
trochę zdrowszym jedzeniem.
Jest tyle miejsc które chcę zobaczyć, ale póki co powoli
zaczynam planować Roadtrip California.
Na razie jest mi dobrze i jestem szczęśliwa. Ale wiem że
będzie ciężko, bo to nie wakacje, to mimo wszystko ciężka praca z dziećmi. Wiem
że będę tęsknić, a nawet już tęsknie. Ale to tylko rok i nawet nie zauważę
kiedy zleci.. Póki co cieszę się że mogę
spełniać swoje marzenia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)